- Najpierw było słychać krzyki, a po chwili przez okno wyleciało krzesło i magnetofon - opowiada pani Halina, mieszkanka bloku przy ul. Nowogrodzkiej 76. On już kiedyś wyrzucał butelki i puszki po piwie, ale żeby meblami ciskać? Przecież tu obok jest przedszkole, plac zabaw, mógł kogoś zabić - dodaje kobieta.
Dopiero sprawdzą
Co wydarzyło się za szczelnie zamkniętymi drzwiami mieszkania? Policja z Ochoty... nie wie. Mundurowi wyprowadzili Adama M. i jego dziewczynę, ale nie potrafili powiedzieć nic na temat przebiegu zdarzenia ani sprawców. Oficer prasowa nie wiedziała nawet, ile promili miał we krwi awanturnik.
Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Wypadek tramwajowy na Woli
- W wyniku interwencji jedna osoba trafiła do izby wytrzeźwień i nic więcej nie powiem - ucina mł. asp. Edyta Wisowska.
Znany awanturnik
Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć od mieszkańców bloku, Adam M. mieszka na 7 piętrze z ojcem i niepełnosprawną babcią. Wiadomo, że pije, a okoliczni mieszkańcy podejrzewają też, że bierze narkotyki. Najprawdopodobniej pokłócił się z konkubiną i wpadł w szał.
- Babcia i ojciec tego nicponia to bardzo porządni ludzie, tylko on ciągle po pijaku awantury urządza - opowiadają mieszkańcy bloku. Tym razem rzucał meblami i na szczęście nikomu nie zrobił krzywdy. - A co, jak znów wpadnie w taki amok? - pytają przerażeni mieszkańcy.