- Nigdzie się stąd nie ruszymy! - krzyczała Marlena Romejko (23 l.), mama pięciomiesięcznej Mai. W placówce działy się dramatyczne sceny. Wśród krzyków i szarpaniny wyprowadzano dzieci ze szpitala. Opatulone w kurteczki bezbronne maluszki zanosiły się od płaczu. - Mamo, mamo!!! - wzywała pomocy malutka Maja. Matki nie chciały wypuścić swoich pociech z ramion. Przed ewakuacją zapierały się rękami i nogami. - Nie jedziemy! - przekrzykiwały się nawzajem kobiety. Na miejsce zostali wezwani policyjni negocjatorzy. Kobiety próbowały walczyć do końca. Niewiele to jednak dało. Część maluchów została niemal na siłę usunięta. W placówce zostało siedmioro najbardziej chorych dzieci. Ich rodzicom zaproponowano miejsca w szpitalu Centrum Zdrowia Matki Polki, ale wtedy okazało się, że matki, które będą chciały czuwać przy swoich dzieciach całą dobę, muszą zapłacić za łóżko. - To skandal, hańba! - skandowały kobiety. Dopiero gdy dyrektor szpitala zobowiązał się na piśmie, że pokryje wszystkie koszty, mamy zdecydowały się zmienić miejsce pobytu.
Zarząd województwa łódzkiego, na czele z marszałkiem Włodzimierzem Fisiakiem, już dawno chciał zamknąć szpital. Pojawiły się głosy, żeby zabytkowe budynki razem z atrakcyjnym terenem niemal w samym środku miasta przekazać prywatnemu inwestorowi, który mógłby stworzyć tam centrum rozrywkowe dla dzieci. Obrona szpitala połączyła zwaśnione dotąd obozy PiS i SLD. Ramię w ramię broniły go posłanki Joanna Kluzik-Rostkowska (45 l.) z PiS i Zdzisława Janowska (68 l.) z SLD. Wtedy szpital udało się uratować. Niestety, teraz może być inaczej.