Gdyby nie to, że musiał prowadzić pogrzeb, na którym się pojawił, może nikt by się nie zorietnował, że jest kompletnie pijany. Jednak gdy przyszło do przemowy, goście ceremonii zauważyli, że niezrozumiałe słowa jakie mamrotał są wynikiem jego stanu upojenia alkoholowego. Oburzona rodzina wygoniła pijanego księdza z zakrystii i znalazła za niego zastępstwo. Duchowny natomiast jak gdyby nigdy nic odmaszerował do swojej mazdy, wsiadł i odjechał. Ponieważ pijana próba prowadzenia nabożeństwa nie wystarczyła, postanowił poprowadzić coś innego - samochód. To jednak też zakończyło się klapą: tuż obok kościoła wylądował na słupie energetycznym. 48-letniemu pijanemu ryzykantowi jednak nie stało się nic poważnego. Badanie wykazało 1,48 promila w jego krwi, teraz odpowie za jazdę po pijaku. Grozi mu za to nawet do 2 lat więzienia.
Wyrzucili księdza z pogrzebu, bo był pijany
To był ciężki dzień dla księdza z parafii św. Katarzyny w Tyczynie. Jego wiara w siebie musiała być jednak tamtego dnia niezachwiana, gdyż mimo upojenia alkoholowego wtoczył się spóźniony na ceremonię pogrzebową, którą miał prowadzić. Gdy zaczął mamrotać niezrozumiałe słowa, goście pogrzebu zrozumieli co się dzieje i wyprosili go z ceremonii. Ale to był dopiero początek jego wybryków...