Pani Maria chciała bowiem upomnieć się o pieniądze, które byli jej winni. Zwyrodniałe małżeństwo wspólnie z goszczącym u nich Łukaszem P. (18 l.) ani myślało oddawać długu, ażeby raz na zawsze pozbyć się sąsiadki - wyrzucili ją z balkonu. Ciało pani Marii roztrzaskało się o betonowy chodnik...
Zobacz koniecznie: Białystok: Żona zabiła męża kata
- Błagałam ją, żeby została w domu. To źli ludzie - Łucja Biernat (75 l.), matka zamordowanej kobiety, nie ma już łez, by opłakiwać śmierć córki. Z okna w dużym pokoju ich rodzinnego domu doskonale widzi feralny wieżowiec i miejsce, w które runęła Maria M.
Pani Maria z dwójką dzieci mieszkała w domu rodziców. Opiekowała się staruszkami, prowadziła dom. W sobotę rano kobieta poszła do stojącego obok jej rodzinnego domu wieżowca. Tam, w mieszkaniu na ostatnim piętrze, mieszkał Piotr C. Męż-czyzna nie cieszył się dobrą opinią, w przeszłości siedział w więzieniu za to, że rzucił się z nożem na własną matkę. Ale pani Maria nie miała wyboru, musiała zapukać do drzwi mieszkania recydywisty i upomnieć się o kilkadziesiąt złotych, które jakiś czas temu pożyczyła mężczyźnie i jego żonie Annie.
Mimo wczesnej godziny w mieszkaniu Piotra C. było już kilka osób. Wszyscy pili alkohol. Maria M. nie zwracała jednak uwagi na podchmielone towarzystwo i zaczęła wypytywać się o to, kiedy dłużnicy oddadzą jej pieniądze. Małżeństwo C. wpadło w furię, od słowa do słowa doszło do kłótni. - Ucisz ją. Zrób z nią porządek - zażądała od męża Anna C., znudzona ciągłym upominaniem kobiety.
Zobacz koniecznie: Fałszywy onkolog leczył jajniki seksem- to hrabia Myszkowski!
W Piotra C. wstąpił diabeł. Ruszył na bezbronną kobietę z pięściami. Jeden z gości, Łukasz P., ochoczo rzucił się do pomocy. Było tuż przed pierwszą po południu, gdy awantura przeniosła się na balkon. - Kłócili się zawzięcie. Potem ona się odwróciła przodem do balkonu, a stojący za nią złapali ją za sweter i wyrzucili - opowiadają świadkowie makabry. Zwyrodnialcy spojrzeli w dół, a potem, gdy upewnili się, że pani Maria leży martwa na ziemi - najzwyczajniej w świecie zamknęli balkon. Na szczęście trójka morderców już została aresztowana. Grozi im dożywocie. - Nic nie odda mi jednak córeczki - płacze zrozpaczona matka.