Balonową korespondencję w połowie listopada znalazła 10-letnia zabrzanka, Kamilka Olsza. Jej mama przekazała list do Jezuska zabrzańskiej Fundacji, bo córka wpadła na pomysł, by spełnić życzenia Czeszki. Fundacja i lokalny tygodnik „Nowiny Zabrzańskie” ogłosiła zbiórkę. „Anička (4) poslala dopis Ježíškovi na balóncích: Odletěl 405 kilometrů. Na dárky se skládá celé Polsko” – informował czeski tabloid „Blesk”. Na początku myślano, by by spełnić choćby jedno życzenie Czeszki. Apel o zbiórkę spotkał się z tak dużym odzewem, że można było spełnić więcej życzeń. A w liście było ich trzynaście. Dziewczynka prosiła m.in. o skarpetki Elzy i Anny, fioletową sukienkę, koparkę, miniaturowy tor wyścigowy i mały domek do ogródka. I te prezenty, i mnóstwo innych, trafią w niedzielę do Aniczki. W poniedziałek „Blesk” zapewne napisze prezentach, na które składała się „cała Polska”.
W Czechach wysyłanie przez dzieci balonów z listami życzeń o prezenty do Jezuska (choć w tym państwie jest tylko kilka procent uważających się za wierzących) jest mocno wpisane w tradycję. W ub. roku balon z wykazem życzeń od kilkuletniego Tomasza z miasteczka Sezimovo Usti doleciał do Poznania. Chłopiec prosił o klocki Lego i zestaw małego chemika. I życzenie zostało spełnione. W 2015 r. balon z listem od 11-letniej Eliszki wylądował w Częstochowie. Dziewczynka dostała model samolotu, torbę pełną słodyczy oraz... kopię ikony Czarnej Madonny od ojców paulinów z Jasnej Góry. A jaki jest morał z tych historii? Ano taki, że warto pisać do Jezuska, nawet gdy się w niego nie wierzy.