Oczywiście popieram postawę mojego przyjaciela - choć martwię się, czy mu to nie zaszkodzi. Po prostu martwię się o niego...
Kiedy tak rozmyślałem o życiu nad szklaneczką piwka - szwagier się uczy, więc coraz częściej siedzę sam - doszedłem do wniosku, że jednak najważniejsza jest umiejętność zrozumienia.
Bo co ci po języku, jak nie rozumiesz co do ciebie ta druga strona mówi?
Doskonałym przykładem na brak zrozumienia są dialogi naszych polityków - niby mówią o jednym, ale jakby o dwóch różnych rzeczach rozprawiali. Najwyraźniej się nie rozumieją.
Ja ćwiczę z moją żoną zrozumienie i nawet od jakiegoś czasu nam wychodzi. Na przykład, gdy ona mnie pyta, czy grubo wygląda w nowej sukience, odpowiadam jej bez mrugnięcia okiem, że każda top modelka przy niej wysiada. Nawet nie muszę patrzeć na moją żonę. I to jest właśnie zrozumienie.