Kiedy Wioletta Woźna ponad 9 miesięcy temu dowiedziała się, że jest w ciąży, bardzo się ucieszyła. - To dar od Boga - mówiła i czule głaskała swój rosnący brzuch. Tuż przed rozwiązaniem kobieta dostała krwotoku. - Pojechałam do szpitala, w końcu lekarze zadecydowali o cesarce - opowiada kobieta. Przed porodem podpisała zgodę na zabieg cesarskiego cięcia. Gdy się wzbudziła, zaczął się dla niej horror.
Dowiedziała się, że jest bezpłodna
Najpierw dowiedziała się, że dziecko, które urodziła, a które tak bardzo kocha, zostanie jej zabrane, bo leczyła się psychiatrycznie i na pewno nie poradzi sobie z noworodkiem. Mała Róża trafiła do rodziny zastępczej. - Dostałam leki na zatrzymanie pokarmu, płakałam niemiłosiernie - mówi. Gdy wróciła do domu, jej sercem wstrząsnęła kolejna straszna wiadomość...
Gdy razem z Władysławem Szwakiem (63 l.), swoim konkubentem i ojcem dziecka, przeczytała wypis ze szpitala, myślała, że to koszmarny sen. Czarno na białym jak wyrok bije po oczach panią Wiolettę jedno słowo - "ubezpłodnienie". Wtedy zrozumiała, że gdy była pod narkozą, lekarze wykonali zabieg sterylizacji. Już nigdy nie będzie mogła zajść w ciążę. - Nic mi o tym nie powiedzieli - mówi wstrząśnięta pani Wioletta.
- Ale to nie był zabieg planowy. Zrobiliśmy to ze względu zagrożenia życia. Sterylizacja to skutek uboczny - tłumaczy Andrzej Leja, zastępca dyrektora szpitala powiatowego w Szamotułach.
Lekarze twierdzą, że ratowali jej życie
W trakcie porodu, jak przekonuje lekarz, pojawiły się groźne komplikacje. - Doszło do krwotoku, trzeba było ratować jedno i drugie życie - mówi Leja. Dyrektor przekonuje też, że Wioletta Woźna przed cięciem była poinformowana o ewentualnych komplikacjach.
Sprawą zajęła się już prokuratura. - Śledztwo w tej sprawie trwa. Zabezpieczyliśmy dokumentację medyczną - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Sprawą zainteresował się też rzecznik praw pacjenta przy Ministerstwie Zdrowia. Jeśli okaże się, że operację wykonano niezgodnie z obowiązującym prawem, lekarce, która zabieg wykonała, może grozić 10 lat więzienia.
Andrzej Leja, Dyrektor szpitala: Pacjentka wiedziała o komplikacjach
Musieliśmy to zrobić, ponieważ w trakcie operacji pojawiły się groźne komplikacje. U pacjentki wystąpił krwotok, dlatego musieliśmy podjąć się ratowania życia jej i dziecka