Najpierw zaginionego szukali funkcjonariusze policji, sprawdzając teren w okolicy miejsca zamieszkania mężczyzny, a następnie penetrując także rejony oddalone od jego domu. Od świtu do akcji przyłączyli się funkcjonariusze kilku innych okolicznych posterunków, a także słuchacze Szkoły Policji z Piły, strażacy, leśnicy i wielu ochotników.
Kamera termowizyjna w akcji
Ponieważ jednym z prawdopodobnych scenariuszy było utonięcie zaginionego, straż pożarna przeszukiwała z łodzi brzegi okolicznych jezior. Kiedy i to nie przyniosło rezultatu, z Poznania przybyło wsparcie. Do akcji włączył się helikopter policyjny, wyposażony w kamerę termowizyjną, wrażliwą na podczerwień. Po trwających ponad dobę poszukiwaniach, które mimo użycia specjalistycznego sprzętu nie dały rezultatu, około godziny 23:00, następnego dnia po zaginięciu, na telefon alarmowy zadzwoniła kobieta, która natknęła się przypadkowo na starszego mężczyznę z psem. Siedział przy drodze, 8 kilometrów od domu, przemarznięty i wykończony błąkaniem się po okolicy. Nie potrafił wytłumaczyć, jak znalazł się w tak dużej odległości od miejsca, z którego wyruszył. Trafił na obserwację do szpitala w Wyrzysku. Wygłodzonym psem zaopiekowała się rodzina zaginionego.
Zobacz też: Henryk Domański się ODNALAZŁ! Wybitny polski socjolog miał wypadek, jest w szpitalu
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail