Zaginięcie chłopca w niedzielę rano zgłosiła babcia, która opiekowała się 2-latkiem. Policja znalazła go około 600 metrów od domu. Ubrany w cienką piżamę leżał nieprzytomny przykryty liśćmi. - odgarnąłem liście z jego twarzy, wziąłem na ręce i rozcierałem rączki. Mówi podkom. Godyń, który znalazł chłopca.
Mężczyzna pobiegł do najbliższego domu, położył chłopca na dywanie i rozpoczął akcję reanimacyjną. Wezwano pogotowie i przewieziono malucha do szpitala w Prokocimiu.Temperatura ciała chłopca spadła do 12 stopni! - Ten pacjent miał 12 stopni Celsjusza. Do tej pory najniższa temperatura na świecie osoby uratowanej to było 13,7 stopnia - mówi lekarz z Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej.
Dotychczasowy rekord wyprowadzenia z hipotermii głębokiej padł w 1999 roku, kiedy to szwedzka radiolog spędziła 80 minut w lodowatej wodzie po wypadku na nartach - informuje interia.pl.
W poniedziałek dwulatek został odłączony od sztucznego płucoserca. Oznacza to, że jego układy krążenia i oddychania zaczęły działać sprawnie. We wtorek badania tomografem wykazały, że mózg dziecka nie został uszkodzony. Jak mówi prof. Janusz Skalski - to jedna z takich sytuacji, których medycyna nie jest w stanie wyjaśnić. Adaś prawdopodobnie jest lunatykiem. W takim stanie zapotrzebowanie mózgu na tlen jest zmniejszone i być może dlatego nie został uszkodzony - podaje radiozet.pl. Mały pacjent zostanie jeszcze we wtorek wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Jeżeli chłopiec przeżyje będzie to pierwszy taki przypadek na świecie
Chłopiec spędził na dworze około 3-4 godzin.Lekarze stwierdzili, że chłopiec miał zatrzymane krążenie przez 2-3 godziny - czytamy na polskieradio.pl.
Adaś przebywał w domu u babci. W nocy z soboty na niedzielę wyszedł na zewnątrz w samej piżamie. Babcia z rana zauważyła nieobecność dziecka i natychmiast zawiadomiła policję. Chłopiec najprawdopodobniej kierował się w stronę swojego domu.
Zobacz też: Dramat w Lidzbarku Welskim. Pracownica domu dziecka: "Nie mogłam patrzeć jak znęcają się nad dziećmi"
Wstępne badania wykazały, że kobieta była trzeźwa. Nie wiadomo dlaczego maluch wyszedł w nocy sam z domu. Okazuje się jednak, że dom nie był zamknięty na klucz - czytamy w Fakcie.
Póki co nie można porozmawiać z babcią, ponieważ trafiła do szpitala psychiatrycznego. Rodzice natomiast są pod opieką psychologa - podaje polskieradio.pl.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail