Poszukiwania Ewy Tylman. 2 czerwca na Warcie wznowiono poszukiwania Ewy Tylman, która zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada. Po raz ostatni kobieta była widziana w towarzystwie swego kolegi, Adama Z., kiedy para znajomych wychodziła z pubu Mixtura. Ślad po zaginionej urywa się pod mostem św. Rocha - mimo wielu akcji poszukiwawczych prowadzonych przez Grupę Specjalną Płetwonurków RP, policję oraz ekipę Krzysztofa Rutkowskiego, ciała Ewy Tylman do dziś nie odnaleziono. Poszukiwania, które wznowiono 2 czerwca, mają na celu zweryfikowanie zarysu ciała, który zarejestrował sonar zimą. - Nurkowie sprawdzają te miejsca organoleptycznie, których sonar nie był w stanie zeskanować, a sprawdzić może jedynie człowiek - powiedział Głosowi Wielkopolskiemu Maciej Rokus, szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP.
O tej sprawie pisaliśmy tutaj: Ciało zaginionej Ewy Tylman odnaleziono za pomocą sonaru?
Tymczasem na Facebooku Piotr Tylman postanowił się odnieść się poszukiwań policji, które miały zostać wznowione na przełomie kwietnia i maja. - Przyznaję, całe śledztwo napewno pochłonęło sporo pieniędzy z budżetu publicznego, ekspertyzy nie należą do tanich... Lecz jeśli policja odpuściła sobie poszukiwania, to chciałbym zrozumieć, w którym momencie ta decyzja została podjęta. Kiedy nastąpiła w ich machinie dzochodzeniowej tranzycja z "tak, szukamy ciała, są szanse, żeby się odnalazło i musimy je mieć bo to główny dowód" na "nie szukamy już ciała, szukamy już tylko poszlak, gdyż szanse odnalezienia są nikłe" - napisał na portalu społecznościowym brat zaginionej.