Maciuś zawsze był pogodnym, otwartym dzieckiem. Teraz jednak zaczyna się zmieniać. Zamyka się w sobie ze strachu. Odkąd kuratorka oświadczyła, że powinien trafić do innej rodziny i sprawa znalazła się w sądzie, nie może sobie znaleźć miejsca w domu. Choć jest jeszcze malutki, dobrze wie, co mu grozi.
- W nocy budzi się z płaczem - opowiada Lucyna Łacina (50 l.), babcia Maciusia. - Nie mogę patrzeć, jak cierpi - dodaje, tuląc wnuka do piersi. Malec zaś nie opuszcza kobiety na krok.
- Moja babcia kocha mnie najbardziej na świecie i ja też ją kocham - mówi chłopiec. I dodaje, że razem ćwiczą pod okiem specjalisty, by zgubić wagę... - Jak schudnę, to może dadzą mi spokój - stwierdza poważnym tonem.
Rodzina Maciusia ma nadzieję, że pokona bezduszną kuratorkę, która już raz próbowała odebrać im dziecko...
- Wnioskowała do sądu o zmianę rodziny dla wnuka, bo nie miał swojego pokoju - oburza się pani Lucyna. Wtedy wygrali.
Kuratorka milczy w tej sprawie. - Niczego się państwo nie dowiecie - mówi Krzysztof Ruszczyk, przełożony urzędniczki.
>>> Lucyna Łacina: Odbierają mi wnuczka bo chcą go sprzedać
Tymczasem my nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kuratorka pracowała wcześniej w Malczycach (woj. dolnośląskie), jednak po licznych skargach i zażaleniach została przeniesiona właśnie do Środy Śląskiej.
W sprawę Maćka włączył się także rzecznik praw dziecka.
- Informacje, jakie pozyskałem w tej sprawie, nie przekonują mnie, aby zmieniać dziecku środowisko - mówi Marek Michalak.