Łyżwiński to symulant

2009-05-06 8:00

Ofiara seksafery w Samoobronie Aneta Krawczyk oskarża Stanisława Łyżwińskiego nie tylko o molestowanie seksualne i gwałt, ale także o to, że przed sądem symuluje swoją ciężką chorobę. - Pan Łyżwiński swobodnie porusza dziś dwoma nogami, rozumie, co dzieje się na sali rozpraw, normalnie rozmawia z adwokatem - wylicza Krawczyk.

Według niej, poruszający się na wózku Łyżwiński - który już dwadzieścia miesięcy siedzi w areszcie - zasłania się ciężką chorobą, bo liczy, że wyjdzie na wolność.

Krawczyk oraz inne osoby obserwujące proces byłego wiceszefa Samoobrony przyznają, że Łyżwiński, od czasu kiedy trafił za kraty, rzeczywiście wychudł, ale nie wierzą w jego ciężką chorobę. - To symulant - oskarża wprost Krawczyk. Z kolei ze źródeł zbliżonych do Aresztu Śledczego w Piotrkowie Trybunalskim dowiedzieliśmy się, że Łyżwiński ma wprawdzie uszkodzony kręgosłup, ale nie cierpi aż tak bardzo, jak stara się to przedstawiać, szczególnie gdy pokazują go media. - Nie mamy możliwości przeprowadzania badań i opieramy się na relacji osadzonego i obserwacji - informuje "SE" major Paweł Gawrosiński, rzecznik piotrkowskiego aresztu i zarazem kierownik działu penitencjarnego. - Jeżeli skarży się na silny ból i widzimy, że faktycznie cierpi, nie wyrażamy zgody na przewiezienie go do sądu - ucina.

- Przez półtora roku mąż prawie nie był leczony i dawano mu tylko środki przeciwbólowe - oburza się Wanda Łyżwińska. - Sparaliżowane ma już obydwie nogi - alarmuje Włodzimierz Jastrząb, jeden z jego adwokatów. - Nie licząc schorzeń onkologicznych, kardiologicznych i innych - dodaje. Jak twierdzi mecenas Jastrząb, leki podawane jego klientowi działają otępiająco i Łyżwiński nie bardzo wie, co się wokół niego dzieje. - Nawet siedzieć dłużej nie może, a ból jest tak silny, że Łyżwiński traci momentami świadomość - dodaje.

- Już na początku lutego Łyżwiński został skierowany na operację kręgosłupa. Chciał być operowany w cywilnym szpitalu, ale na to nie zgadzał się sąd. W końcu zgodził się na operację w szpitalu więziennym. - Nie chodzi o samą operację, tylko o warunki do specjalistycznej rehabilitacji zaraz po operacji - tłumaczy Łyżwińska. Warunki takie istnieją tylko w szpitalu przy Areszcie Śledczym w Gdańsku. Według świadków, po wyrażeniu zgody na operację za kratami oraz ustaleniu, że pojedzie na konsultacje do Gdańska - Łyżwiński jakby ozdrowiał. Do sądu przyjeżdżał ogolony i ubrany w garnitur, sam kręcił kołami wózka i policjanci nie musieli go pchać. W tym tygodniu ma być przewieziony do Gdańska.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają