Ten zawsze naobiecuje, a potem chowa głowę w piasek, licząc, że mu się fanfaronadę (czyt. oszustwo, kłamstwo) zapomni. Taką sytuację mamy ze stoczniami (miał być inwestor i pieniądze, a nie ma ich), tak jest teraz w sprawie akcji "Darmowy podręcznik".
Właśnie do grupy ministrów do zwolnienia (przypomnę - Klich, Grad, Graś) dołączyła wczoraj minister edukacji Katarzyna Hall. Bo oszukała pierwszoklasistów i ich rodziców. W ubiegłym roku obiecała im, że każde dziecko rozpoczynające we wrześniu naukę dostanie książki za darmo.
I co? Klops. Nie ma pieniędzy. To nie wstyd. Kryzys i oszczędności dotknęły wszystkich. Ale wstyd, że urzędnicy państwowi najwyższego szczebla robią "z gęby cholewę". Wstyd, że nikt wcześniej nie uprzedził rodziców, że zwrotu za podręczniki nie będzie. Wstyd, że kolejny minister rządu pana Tuska mami pustymi obietnicami Polaków. Wstyd...