Z miłości do syna zostałem terrorystą

2009-01-03 3:00

Żeby zatrzymać dziecko w Polsce wszczął alarm bombowy.

Ojcowska miłość nie zna granic. Walenty Wójcik (54 l.) z Tarnowskich Gór był w siódmym niebie, gdy jego ukochany syn - Damian (24 l.) przyjechał na święta do rodzinnego domu. Stęskniony ojciec błagał, by syn został przy nim. A gdy Damian pakuje się, by go opuścić, samotny ojciec poczuł, że pęka mu serce. Tak bardzo chciał zatrzymać Damiana, że zadzwonił na lotnisko i poinformował o podłożeniu bomby. - Żałuję tego, co zrobiłem, ale ta tęsknota odebrała mi rozum - wyznaje ze łzami w oczach pan Walenty.

Damian wyjechał do Anglii za pracą. Z trudem zadomowił się na obczyźnie, bo wiedział, że w kraju tęskni za nim samotny ojciec.

- Nie było dnia, bym o nim nie myślał - wyznaje ze łzami w oczach pan Walenty. Nic dziwnego, że gdy ukochany syn w drugi dzień świąt stanął w progu domu, stęskniony ojciec poczuł się szczęśliwy. Cieszył się, że już nie będzie sam jak palec. Radosne dni jednak szybko minęły, a ukochane dziecko postanowiło znów wyjechać.

- Błagałem, by Damian jeszcze został, ale uparł się, że wraca. To tak jakby ktoś wbił mi nóż w serce - mówi roztrzęsiony pan Walenty. Wtedy w mężczyźnie coś pękło. - Znalazłem numer na lotnisko w Pyrzowicach i zadzwoniłem. Powiedziałem, że jest tam bomba - wzynał mężczyzna. Na szczęście, nim zdążono ewakuować ludzi, policja namierzyła rencistę. Damian odleciał do Anglii, ale on sam został zatrzymany.

- Bardzo żałuję tego, co zrobiłem, ale ta tęsknota odebrała mi rozum - wyznaje zrozpaczony pan Walenty i dodaje: - Teraz Damian nawet nie chce odbierać moich telefonów. Boję się, że stracę go na zawsze. Kochany synku, błagam cię, odbierz i powiedz, że jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki