Odnalazł ukochanego Kariny w hotelu, gdzie ukrywał się przed policją, bo jak się okazało, uwikłał się w kradzież i aferę finansową. Teraz grozi mu 5 lat więzienia.
Gdy cztery lata temu Karina poznała Roberta, zakochała się w nim bez pamięci. Skryty mężczyzna prowadził jednak podwójne życie. Oficjalnie pracował w kantorze wymiany walut, ale w tajemnicy parał się również nielegalnymi pożyczkami. Gdy jego druga działalność zaczęła przynosić straty, a wierzyciele zaczęli domagać się zwrotu pieniędzy, mężczyzna postanowił zniknąć. Również przed ukochaną...
Gdy Robert od 10 dni nie dawał znaku życia, a Karina dowiedziała się, że z kantoru wraz z nim zniknęło 160 tys. złotych, przeraziła się. Spodziewała się najgorszego - że jej ukochanego ktoś porwał wraz z pieniędzmi. Wtedy zdecydowała się zgłosić do Krzysztofa Rutkowskiego.
- Wynajęłam prywatnego detektywa, bo Rafał nigdy się tak nie zachowywał. Nie znikał bez śladu - mówi Karina. - Kocham go bardzo i bałam się, że coś mu się stało - dodaje.
Rutkowski bez trudu odnalazł poszukiwanego. Ukrywał się w jednym z zakopiańskich hoteli. Wtedy wydało się, że ucieka przed wierzycielami, którym był winien aż 600 tys. złotych. A na dodatek ukradł pieniądze z kantoru, licząc, że pokryje część długu.
- Jestem niewinny. Narobiłem długów, ale ktoś mnie oszukał. To mnie przerosło i dlatego uciekłem - tłumaczył się Rafał Nowak. Wynajęty przez kobietę detektyw nie miał innego wyjścia i oddał Rafała w ręce policjantów.
- Mężczyźnie zostały postawione zarzuty. Wystąpiliśmy z wnioskiem o jego tymczasowy areszt - mówi Kamila Ogonowska (34 l.) z biura prasowego KWP w Bydgoszczy. - Za to, co zrobił, grozi mu do pięciu lat więzienia - dodaje.