Według jednej z pojawiających się wersji wydarzeń były selekcjoner po upadku ze schodów miał doznać bardzo poważnych urazów. Konieczna była podobno operacja trepanacji czaszki, a sam szkoleniowiec miał znajdować się w śpiączce w jednym z warszawskich szpitali. Najbliżsi Janusza Wójcika wszystkiemu jednak zaprzeczają.
- Ktoś tu kręci lody, bo to, co zostało napisane, to kompletne bzdury. Cała historia jest wyssana z palca, bo nie było żadnego upadku i trepanacji czaszki. To jest po prostu cyrk, nie chcę o tym rozmawiać, żeby jeszcze bardziej się nie denerwować - mówi nam Andrzej Wójcik, który potwierdza, że były trener faktycznie był w szpitalu, jednak chodziło o rutynowe badania kardiologiczne.
- Tata źle się poczuł i został przewieziony do szpitala, w którym spędził dwa dni. Co jakiś czas każdy przecież powinien się badać, a tata ostatnio trochę to zaniedbał. Na dziś dzień jednak stan jego zdrowia jest dobry - przekonuje Wójcik junior. - A tata na pewno tak nie zostawi tej sprawy i po weekendzie podejmie odpowiednie kroki - zapewnia na koniec syn Janusza Wójcika.