Z nerwów poszli w miasto

2008-01-10 20:25

To był najtrudniejszy dzień polskich siatkarzy podczas turnieju w Izmirze. Dopiero w czwartek wieczorem okazało się, czy awansują do półfinału, czy pakują walizki. Wszystko zależało od wyniku meczu Hiszpania - Holandia.

- Nie zdajecie sobie sprawy, jaki to stres. Nawet jak wszystko w zawodach zależy od nas samych, to nocą nie mogę zmrużyć oka. A teraz los Polski jest w innych rękach, to dopiero nerwy - narzekał Daniel Pliński (29 l.).

Zestresowany "Plina", nie jedząc nawet posiłku, poszedł na spacer po mieście w towarzystwie Dawida Murka (31 l.) i Wojciecha Grzyba (27 l.). Wcześniej mieszkający w hotelu "Ontur" w centrum Izmiru reprezentanci Polski nie mieli ani czasu, ani ochoty na zwiedzanie historycznego miasta w Azji Mniejszej. Przydzielono im nawet specjalnych przewodników, gotowych spełnić każde życzenie, ale z ich usług nie było okazji skorzystać.

Gracze wychodzili z hotelu tylko po to, by się... dożywiać, ponieważ w hotelu serwowano im głodowe - jak na potężnych chłopów - porcje. Okoliczne bary z kebabem robiły na Polakach takie interesy, jak nigdy o tej porze roku.

Słabe wyżywienie w oficjalnym hotelu poprawiło się dopiero w środę, kiedy na stole pojawiło się więcej dodatków, a menu zostało urozmaicone. Na wyczekiwaną pastę reprezentanci nie mogli się jednak doczekać. - Było coś, co przypominało spaghetti, to i tak postęp - mówił jeden z członków polskiej ekipy.

Po horrorze z Holandią jedzenie zeszło jednak w naszej ekipie na najdalszy plan.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają