- Nie zdajecie sobie sprawy, jaki to stres. Nawet jak wszystko w zawodach zależy od nas samych, to nocą nie mogę zmrużyć oka. A teraz los Polski jest w innych rękach, to dopiero nerwy - narzekał Daniel Pliński (29 l.).
Zestresowany "Plina", nie jedząc nawet posiłku, poszedł na spacer po mieście w towarzystwie Dawida Murka (31 l.) i Wojciecha Grzyba (27 l.). Wcześniej mieszkający w hotelu "Ontur" w centrum Izmiru reprezentanci Polski nie mieli ani czasu, ani ochoty na zwiedzanie historycznego miasta w Azji Mniejszej. Przydzielono im nawet specjalnych przewodników, gotowych spełnić każde życzenie, ale z ich usług nie było okazji skorzystać.
Gracze wychodzili z hotelu tylko po to, by się... dożywiać, ponieważ w hotelu serwowano im głodowe - jak na potężnych chłopów - porcje. Okoliczne bary z kebabem robiły na Polakach takie interesy, jak nigdy o tej porze roku.
Słabe wyżywienie w oficjalnym hotelu poprawiło się dopiero w środę, kiedy na stole pojawiło się więcej dodatków, a menu zostało urozmaicone. Na wyczekiwaną pastę reprezentanci nie mogli się jednak doczekać. - Było coś, co przypominało spaghetti, to i tak postęp - mówił jeden z członków polskiej ekipy.
Po horrorze z Holandią jedzenie zeszło jednak w naszej ekipie na najdalszy plan.