Jak się dowiedzieliśmy, akcja przeprowadzona była szybko i spokojnie. Policyjni antyterroryści zatrzymali wszystkich poszukiwanych na melinie w jednym z poznańskich bloków, a zaskoczeni uciekinierzy nie stawiali oporu. Na razie policja nie chce podać informacji dotyczących osoby, która pomagała uciekinierom w ucieczce. Rzecznika nie przyznała rownież, czy do złapania zbiegów doszło dzięki konkretnej anonimowej informacji czy w toku śledztwa. Przyznała jednak, że policja otrzymała wiele cennych informacji. Warto dodać, że we wtorkowe popołudnie za mężczyznami zostały rozesłane listy gończe.
- To nie było przypadkowe zatrzymanie. To efekt ciężkiej pracy policjantów pionu kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Razem z trójką uciekinierów została zatrzymana osoba, która mogła im pomagać przy ucieczce. Ta osoba to mieszkaniec województwa warmińsko-mazurskiego – powiedziała nam podinspektor Monika Chlebicz (32 l.), rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy. – Ze względu na toczące się postępowanie więcej nic na razie nie mogę ujawnić.
W efekcie ucieczki w więziennictwie posypały się pierwsze dymisje. Pracę stracili dyrektor okręgowej służby więziennej w Bydgoszczy oraz dyrektor zakładu karnego w Grudziądzu.
Jak już informowaliśmy: trzech uciekinierów to: 40-letni Bartosz Śmiśniewicz z Bydgoszczy, 39-letni Robert Böttcher z Grudziądza oraz 23-letni Marcin Piechocki z Grudziądza. Zbiedzy prawdopodobnie najpierw przepiłowali kraty i wyjęli je z okna, potem przerzucili za mur długą linę - aż na podwórko należące do urzędu gminy. Tam ktoś na nich czekał. Musiał naciągnąć linę, aby jego kompani mogli wydostać się na wolność. Jak nieoficjalnie ustalił Super Express, skazani mieli dostęp do telefonu komórkowego, piły i długiego sznura. Te informacje we wtorek potwierdził Borys Budka w RMF FM. - Wynika, że osadzeni mieli dostęp do przedmiotów, których nie powinni mieć w celach i to umożliwiło im ucieczkę - powiedział szef resortu sprawiedliwości. Uciekinierzy to niebezpieczni ludzie. Böttcher to recydywista. Ma na sumieniu rozboje i pobicia. Na wolność miał wyjść w roku 2025, podobnie jak zamieszany w napady na banki Śmiśniewicz. Piechockiemu, skazanemu za wyłudzenia, pozostały do odsiadki niecałe dwa lata.
Zobacz także: Uciekli z więzienia w Grudziądzu. Mieli NIEDOZWOLONE przedmioty! NOWE FAKTY