Po kilku latach dramatycznej walki Wiesławie Dargiewicz udało się w końcu wejść do domu księdza Waldemara Irka. Kobiecie pomógł w tym detektyw Krzysztof Rutkowski. - Bez niego nic by się nie udało, a Kubuś nie odzyskałby domu - zaznacza Dargiewicz.
"Super Express" pokazał zdjęcia z wnętrza rezydencji księdza Irka. Od razu widać, że duchowny lubił przepych. W domu jest mnóstwo drogocennych przedmiotów, takich jak meble, obrazy czy inne dzieła sztuki. - Ale część bardzo wartościowych rzeczy zniknęła! - alarmuje Wiesława Dargiewicz. - Nie ma nowoczesnych telewizorów, żyrandoli, starodruków, srebrnych sztućców, eleganckich ubrań, laptopów, dokumentów, kosztownej biżuterii, no i pieniędzy - wylicza.
Kobieta dokładnie sprawdziła każdy kąt budynku, ale po gotówce nie ma śladu. - Waldek miał w domu kilkaset tysięcy złotych. Kilka dni przed śmiercią mówił, że niebawem chce kupić nowy samochód. Zmieniał auta co trzy lata, a kupował je oczywiście w salonie - tłumaczy Dargiewicz. - Na koncie nie miał w zasadzie żadnych środków, wszystko trzymał w domu. Gdzie są te pieniądze? - pyta. - Zabrał je ktoś, kto miał dostęp do domu. Czyli osoba z rodziny księdza - nie owija w bawełnę kobieta. - Już poinformowałam prokuraturę. Na szczęście mogę też liczyć na pomoc Krzysztofa Rutkowskiego, który wspiera mnie bezpłatnie. Mam nadzieję, że uda się odzyskać cały spadek po Waldku - dodaje.
Wiesława Dargiewicz to była partnerka księdza Waldemara Irka.
Owocem ich miłości jest 7-letni obecnie Kubuś. Niedawno sąd wydał prawomocny wyrok, na mocy którego cały spadek po przedwcześnie zmarłym kapłanie ma trafić do jego synka, jedynego spadkobiercy.
Zobacz: Syn księdza Irka odzyskał jego pałac! Pomógł Krzysztof Rutkowski [ZDJĘCIA]