Z tysięcy oszczędności został jej jeden dolar

2008-07-15 15:42

Chciała rozkręcić interes życia, a został jej jeden dolar. Lidia Wodniok (52 l.) z Katowic jest załamana. Twierdzi, że stała się ofiarą tureckich gangsterów, z którymi nieopatrznie weszła w spółkę. Sprawę bada prokuratura.

Pani Lidia od lat prowadziła stragan na targowisku przy ul. Pukowca w Katowicach. Sprzedawała sprowadzane z Turcji ciuchy. W interes zainwestowała wszystkie oszczędności. Towar szedł jak świeże bułeczki. Problemy zaczęły się kilka lat temu.

Liczył, ile zarabia

Do stoiska pani Lidii przyszedł znajomy Turek. Poprosił ją o odstąpienie kawałka miejsca na handel swoimi rzeczami.

- Gdybym wtedy wiedziała, co z tego wyniknie, wyrzuciłabym go na zbity pysk - denerwuje się kobieta. - Ale niestety, nie zapaliła mi się alarmowa lampka - wzdycha ciężko pani Lidia.

Mężczyzna bacznie obserwował, jak idą jej interesy. - Gdy już stwierdził, jakie mam obroty, wiedział, ile może ode mnie zażądać - zalewa się łzami Lidia Wodniok.

Twierdzi, że mężczyzna groźbami i krzykami zaczął wymuszać od niej kolejne haracze. - Najpierw dziesięć tysięcy złotych, potem więcej i więcej - opowiada pani Lidia. - Musiałam sprzedać samochód w komisie. Oni byli przy transakcji i zaraz zabrali mi pieniądze. Na końcu musiałam w lesie, gdy grozili mi bronią, podpisać umowę sprzedaży budy na targowisku - rozpacza kobieta.

Przestała się bać

W końcu z kilku tysięcy dolarów oszczędności kobiecie został jeden dolar. - Dopiero po czterech latach powiadomiłam policję. Wcześniej się bałam - płacze Lidia Wodniok. - Zmieniłam zdanie, gdy dowiedziałam się, że jeden z tych typów siedzi za zabójstwo. Wtedy przestałam się bać - dodaje.

Sprawą zajęła się policja i prokuratura. Śledczy przesłuchali siedzącego w areszcie Turka i jego kompana. Umorzyli jednak postępowanie. - W uzasadnieniu przeczytałam, że ci Turcy przyjeżdżali do mnie... na kawę - denerwuje się pani Lidia. - Owszem, świadkowie widzieli ich, jak pilnowali mnie przy sprzedaży samochodu, ale wtedy na mnie nie krzyczeli. Chciałam, żeby prokuratura przesłuchała moją matkę, ale zanim się na to zdecydowali, umarła - mówi rozgoryczona kobieta.

Wznowili śledztwo

Lidia Wodniok zwróciła się z interwencją do Ministerstwa Sprawiedliwości. Poskutkowało.

- Śledztwo zostało podjęte na nowo, a prokuratorzy mają wykonać dodatkowe czynności - mówi prokurator Małgorzata Mielczarek, szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice Wschód. - Sprawa jest bardzo skomplikowana - dodaje pani prokurator.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki