Losy chłopczyka, który urodził się z 4,5 promila alkoholu we krwi, z niepokojem śledzi cała Polska. Jak już pisaliśmy, maluch nie mógł samodzielnie oddychać. Ważył niewiele ponad 2 kg. Jego matka trafiła na porodówkę nieprzytomna. Miała 5,3 promila.
>>> Dzidziuś urodził się z 4,5 promila. Matka miała 5,3
- Kobieta nie wiedziała, co się z nią dzieje - wspomina Kamila Wielgosz, specjalista położnik ze szpitala w Tomaszowie Mazowieckim, która odbierała poród.
Malec został szybko przewieziony do szpitala dziecięcego w Łodzi. Jego stan powoli się stabilizuje. - Dziecko jest wydolne oddechowo, a po wykonanych do tej pory badaniach nie stwierdzono w jego organizmie żadnych uszkodzeń narządów - mówi Zbigniew Jankowski, dyrektor szpitala do spraw medycznych.
Noworodek ma alkoholowy zespół płodowy
Lekarze zaznaczają jednak, że nie wiadomo, jak dziecko będzie rozwijało się w przyszłości. U malucha stwierdzono alkoholowy zespół płodowy, co może skutkować licznymi powikłaniami.
Wyrodna matka została już przesłuchana przez prokuratora. Za narażenie życia dziecka grozi jej pięć lat za kratkami.
- Przesłuchaliśmy tę kobietę jako świadka, z uprzedzeniem o możliwości przedstawienia jej zarzutów - mówi prokurator Katarzyna Tomczyk z tomaszowskiej prokuratury. - Czekamy teraz na uzupełnienie dokumentacji medycznej.
O przyszłości dziecka będzie teraz decydował sąd rodzinny. Jego mamie zgodnie z prawem przysługuje becikowe. Całe 100 złotych! Ale czy ona zasługuje na te pieniądze?
Zbigniew Jankowski, dyrektor szpitala im. Marii Konopnickiej w Łodzi: Dziecku grożą powikłania
- 4,5 promila alkoholu we krwi to dawka, która jest bardzo szkodliwa dla dorosłej osoby, a co tu dopiero mówić o tak małym dziecku. Dopiero w przyszłości dowiemy się, jakie spustoszenia poczynił alkohol w organizmie tego maleństwa.
Kamila Wielgosz, specjalista położnik w szpitalu w Tomaszowie Mazowieckim: Z matką nie było kontaktu
- Odbierałam ten poród. Przed rozwiązaniem ciąży ta pani była bez kontaktu. Musieliśmy za nią podjąć decyzję, czy robić cesarskie cięcie. Wykonaliśmy je, bo życie dziecka było zagrożone.