To właśnie gra, która zapoczątkowała ich przyjaźń, stała się przyczyną jej krwawego końca. Bo przegrywający z doświadczonym graczem Adam w końcu wpadł w taki szał, że zamordował przyjaciela.
Pan Wiesław znany był od zawsze jako "Wielki Szu". Wszyscy wiedzieli, że to doskonały pokerzysta, który każdego byłby w stanie ograć do skarpetek. Na szczęście gardził szulerami, a sam grywał dla przyjemności. Swoją pasją postanowił podzielić się z Adamem - chłopakiem z sąsiedztwa.
Grywali razem jeszcze w czasach, kiedy Adam był dzieckiem. Widać było, że chłopak ma smykałkę, brakowało mu jednak spokoju i pokory. Wściekał się za każdym razem, kiedy przegrywał. A że grał z mistrzem, przegrywał niemal zawsze.
Nieszczęsny pan Wiesław nie wiedział, że igra z ogniem. Bo chłopak w końcu postanowił zemścić się na "Wielkim Szu".
Wieczorem zakradł się do domu nauczyciela i rzucił się na niego. Obalił na ziemię i zaczął w szale kopać po całym ciele. W dzikim zapamiętaniu kopał coraz mocniej i mocniej. Skończył dopiero, gdy jego ofiara przestała się ruszać.
Zdyszany stanął nad bezwładnym ciałem pana Wiesława. - To za te wszystkie upokorzenia przy kartach - wycedził przez zęby i wyszedł.
Nieszczęsny pan Wiesław nie przeżył ataku rozszalałego kata, zmarł, zanim na miejsce przyjechało pogotowie. Jego morderca został już zatrzymany. Za zabójstwo grozi mu nawet dożywocie.