Ślad po Dominice zaginął 12 sierpnia. Wyszła z domu, mówiąc matce, że idzie do centrum handlowego. Nie powiedziała jej wszystkiego. Nie poszła na zakupy, a na spotkanie z poznanym przez Internet Krzysztofem. Chyba jej się spodobał, a ona jemu, bo uznali, że pójdą do jego mieszkania. Co było potem? Nie wiadomo. Kilka godzin później Dominika już nie żyła, a odchodząca od zmysłów matka zgłaszała na komisariacie jej zaginięcie.
Dominika prawie dwa tygodnie nie dawała znaków życia, ale... przemówiły przedmioty, które miała przy sobie. Znajoma zaginionej zauważyła w Internecie jej nawigacje GPS. Udający zainteresowanych kupnem policjanci umówili się ze sprzedawcą. Tak dotarli do Krzysztofa K. i jego żony, Marty (31 l.). Oboje trafili do policyjnej celi. Podczas przesłuchania przyznali się do zbrodni.
Powiedzieli, że wrzucili zmasakrowane ciało do śmietnika. Do dziś nie udało się go odnaleźć. Zostało wywiezione już na wysypisko śmieci. Policjanci przeszukują teraz składowisko odpadów.
Małżonkowie zdążyli też sprzedać samochód, którym przyjechała Dominika W. do ich domu.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Krzysztof K. często sprowadzał do domu obce kobiety. Towarzystwo jego żony w niczym mu nie przeszkadzało. Jak ustaliliśmy, Krzysztof K. zamordował Dominikę W., bo kobieta uznała randkę za zakończoną i chciała wyjść z jego mieszkania. Jemu jednak wciąż było mało.
Mężczyzna usłyszał już zarzut zabójstwa. Grozi mu dożywocie. Jego żona odpowie za zacieranie śladów i zbezczeszczanie zwłok. Może trafić do więzienia na 5 lat.