Małgorzata K., ekspedientka z Gorzowa Wielkopolskiego, żyła ze swoim mężem, kierowcą, ponad 25 lat. Między małżonkami układało się różnie - jak to w życiu. - Początkowo się bardzo kochali. Ale później, nie ma co ukrywać, byli ze sobą z przyzwyczajenia - opowiada Katarzyna, siostra pani Małgosi.
Nie wytrzymał
W domu jednak rzadko dochodziło do poważnych awantur. No, chyba że poszło o tę nieszczęsną margarynę... Mężczyzna wielokrotnie prosił żonę, by smarowała kanapki właśnie nią. Ta jednak sama używała masła. I z uporem serwowała je panu Kazimierzowi. Tak było też tragicznego dnia, gdy doszło do ostatniej kłótni.
- Dlaczego mi to robisz? Specjalnie chcesz mi dokuczyć? - pieklił się małżonek. - Czy tak trudno zapamiętać, co lubię jeść?
Krew na obrusie
Robił się coraz bardziej zły. W końcu nie wytrzymał. Złapał leżący na stole kuchenny nóż i pchnął nim panią Małgorzatę. Ostrze zanurzyło się w piersi kobiety aż po rękojeść. Krew trysnęła na kafelki i na obrus z ceraty... Pani Małgorzata zachwiała się na nogach i osunęła bez czucia na ziemię. Nie miała szans by brzeżyć taki cios. Zginęła na miejscu.
Dojadł kanapkę
Mąż zabójca przez chwilę stał jak sparaliżowany. - Potem Kazik usiadł spokojnie przy stole i i zjadł do końca kanapkę. Z masłem! - opowiada przerażona siostra ofiary. - Czy to nie prawdziwy potwór i psychopata? - pyta załamana kobieta.
Porywczy małżonek trafił do aresztu. Czeka na rozprawę. Za zabicie żony grozi mu dożywocie. Pani Małgorzata zostanie pochowana na cmentarzu w Gorzowie Wielkopolskim.