W środku nocy z soboty na niedzielę John Granat (17 l.) wszedł do pokoju śpiących rodziców. Zadawał silne ciosy, miał jakieś tępe narzędzie. Krew tryskała dookoła. Potem wsiadł do samochodu i gdzieś pojechał.
Około piątej rano miejscowego czasu zatrzymał go policjant i zwrócił uwagę, że tylne światło w aucie jest zbite. Gdy John wrócił, było po siódmej. Zadzwonił na policję.
Spokojnym głosem oświadczył, że gdy rano zapukał do drzwi rodziców, by obudzić ich do kościoła, znalazł ich martwych. Pod eleganckim domem w Palos Park zaroiło się od radiowozów. Chłopaka przesłuchiwano parę dni.
John zapowiadał mord
Szybko zaczął plątać się w zeznaniach. Kłamał, że obudził się o siódmej, bo dwie godziny wcześniej widział go policjant. Gdy mu to wytknięto, opowiadaćł o nocnym spotkaniu ze znajomymi. Ale żaden z nich tego nie potwierdził. Przeciwnie, mówili, że zapowiadał ten mord!
Dlaczego on to zrobił?
Wiele wskazuje na to, że ze zwykłej głupoty. Na facebookowym profilu pozuje w markowych ciuchach, szerokiej bluzie, ciemnych okularach i bejsbolówce na bakier. W rubryce "Jakie znasz języki" wpisał "Polish and That Gangsta Sheeet" - polski i gangsterski.
Czyżby głupia poza na gangstera doprowadziła nastolatka z dobrego domu do mordu? Chłopak nie przyznaje się do winy. Sędzia po obejrzeniu zdjęć z miejsca zbrodni nie zezwolił na zwolnienie z aresztu za kaucją.
W rodzinnej wsi Granatów pod Nowym Targiem ludzie są wstrząśnięci. – To było takie zgodne małżeństwo – mówi Ludwina Sterczula (75 l.), przyjaciółka rodziny.