Do tragicznej kłótni przyjaciół doszło w domu Stanisława G. Początkowo spotkanie mężczyzn przebiegało bardzo spokojnie. Nagle jednak gospodarz przypomniał sobie o skradzionych pieniądzach.
- Z domu zginęło mi 50 złotych. Przyznaj, że maczałeś w tym palce - rzucił niespodziewanie do Mirosława G.
Patrz: Zamordował żonę i dźgnął nożem córeczkę Jagódkę
Ten uniósł się honorem. Jak to? Takie zarzuty pod adresem najlepszego przyjaciela? Obrażony podniósł się z krzesła i ruszył w kierunku drzwi. - Wracam do domu, pogadamy, jak zmądrzejesz - miał powiedzieć i odwrócił się do Staszka plecami. Jak się okazało, był to błąd, który kosztował go życie.
W Stanisława nagle coś wstąpiło. Podniósł kulę ortopedyczną, na której zwykle się wspierał, i z całej siły walnął nią kolegę w głowę. Potem uderzył jeszcze raz. I jeszcze... Przerwał dopiero, kiedy z czaszki Mirosława została krwawa miazga.
Zobacz: Szok w Hiszpanii! Katecheta zabił i zamroził brata
Mimo oczywistych dowodów zbrodni, Stanisław nie przyznaje się do winy. Śledczy nie mają jednak wątpliwości. Stanisławowi G. nie udało się zmyć śladów krwi z podłogi ani ortopedycznej kuli...
Zabójca stanął przed sądem w Siedlcach. Grozi mu dożywocie.