Jego ulubieńcami byli Los Angeles Lakers, marzył, aby kiedyś zobaczyć ich na żywo. Nigdy już to marzenie się nie spełni. Kiedy jego ukochana drużyna przegrała mecz we własnej hali, Tomek tak się załamał, że rzucił się z okna.
Tomasz D. do Łodzi przeniósł się z Sieradza. Zamieszkał na drugim piętrze akademika Politechniki Łódzkiej, na której studiował na Wydziale Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska.
- Normalny, spokojny chłopak. Koszykówka to był jego konik - mówią o nim koledzy z roku. Rano jak zwykle zasiadł przed telewizorem, by obejrzeć w akcji swoich ulubieńców z Los Angeles Lakers. W fazie play-off grali z Houston Rockets.
Tomasz D. był pewny wysokiej wygranej swojej drużyny. Ale im dłużej trwała transmisja, tym bardziej nie poznawał koszykarzy z Los Angeles. Grali bardzo słabo. Kiedy w ostatnich sekundach spotkania przegrywali różnicą ośmiu punktów, stało się dla niego jasne, że tego meczu nie są w stanie wygrać.
Tego nie mógł znieść! Załamany wybiegł z pokoju i pognał na ósme piętro akademika. Tam otworzył okno na klatce schodowej, wyszedł na parapet i bez zastanowienia skoczył w ponad 20-metrową przepaść. Jego ciało roztrzaskało się na betonie. Nie miał szans na przeżycie.