- Ten głupek pędził, a oni biedni zginęli - mówili wstrząśnięci kierowcy, patrząc na zmiażdżone renault leżące obok drogi w Łężkowicach (woj. małopolskie).
To tutaj około godziny 6 rano rozpędzone audi Józefa K. z Mszany Dolnej uderzyło w samochód, którym jechała rodzina z Rzeszowa (woj. podkarpackie), odwożąca krewnego na lotnisko w podkrakowskich Balicach. Na miejscu zginął Janusz S. (52 l.), Rafał P. (29 l.) i mężczyzna o nieustalonej tożsamości. Joanna S.P. (27 l.), córka Janusza S. i żona Rafała P., w szpitalu walczy o życie.
- Prawdopodobnie jechali na lotnisko w Balicach, bo w samochodzie były bagaże - mówi nadk. Krzysztof Kohl, komendant wielickiej policji.
Kierowca szaleniec trafił już do aresztu.
Trasa, na której wydarzyła się ta wstrząsająca tragedia, ma złą sławę. W sobotę rano właśnie w tym miejscu roztrzaskał się na sygnalizatorze świetlnym bus. Wtedy zginęły dwie osoby, a 11 zostało rannych.