Zabił żonę bo nie chciała wyjąć karpia z wanny

2008-12-20 3:00

Ryba i przedświąteczne nerwy doprowadziły do tragedii! Pani Barbara Zielińska (56 l.) ze Zduńskiej Woli (woj. łódzkie) nie dożyła świąt Bożego Narodzenia, na które tak czekała. Marzyła o kolacji wigilijnej z ukochanym mężem Krzysztofem S. (47 l.). Niestety, zginęła z jego rąk, bo... nie chciała wyjąć karpia z wanny. Mężczyzna wpadł w szał, że przez blokującą wannę rybę nie może się wykąpać.

W domu pani Barbary przygotowania do świąt szły już pełną parą. Karp od kilku dni pływał sobie w wannie. Miał trafić na półmisek, ale z każdą chwilą pani Barbarze robiło się go żal. Nie mogła pogodzić się z myślą, że sympatyczną rybkę czeka okrutny los. Że trzeba będzie wyjąć ją z wanny i zabić.

Kiedy więc Krzysztof powiedział jej, że najwyższa pora, by karp przestał blokować wannę, postanowiła, że ocali mu życie. - Nie pozwolę zrobić mu krzywdy! - oznajmiła głosem nieznoszącym sprzeciwu. Pan Krzysztof osłupiał. - Wykąpać się chcę. Szybko zabieraj go z wanny i zabij! - krzyknął.

Od słowa do słowa i nagle wybuchła potężna awantura o wigilijną rybę. Od krzyków rozwścieczonych małżonków aż trzęsły się ściany. Krzysztof S. rzucił się z pięściami na ukochaną i zaczął ją okładać po całym ciele.

Drobna kobieta była bez szans przy postawnym i silnym jak tur małżonku. Rozjuszony mężczyzna przestał bić dopiero wtedy, gdy jego żona straciła przytomność. Kiedy już nie dawała znaków życia, ułożył ją na kanapie i jak gdyby nigdy nic wyszedł z domu. Wrócił po kilku godzinach. Wtedy zorientował się, że jego ukochana nie żyje.

Zapukał do sąsiadów. - Chyba zabiłem Baśkę - powiedział. Na miejsce wezwano karetkę. Na ratunek było już jednak za późno. Krzysztof S. trafił do aresztu. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi mu 12 lat więzienia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają