W domu pani Barbary przygotowania do świąt szły już pełną parą. Karp od kilku dni pływał sobie w wannie. Miał trafić na półmisek, ale z każdą chwilą pani Barbarze robiło się go żal. Nie mogła pogodzić się z myślą, że sympatyczną rybkę czeka okrutny los. Że trzeba będzie wyjąć ją z wanny i zabić.
Kiedy więc Krzysztof powiedział jej, że najwyższa pora, by karp przestał blokować wannę, postanowiła, że ocali mu życie. - Nie pozwolę zrobić mu krzywdy! - oznajmiła głosem nieznoszącym sprzeciwu. Pan Krzysztof osłupiał. - Wykąpać się chcę. Szybko zabieraj go z wanny i zabij! - krzyknął.
Od słowa do słowa i nagle wybuchła potężna awantura o wigilijną rybę. Od krzyków rozwścieczonych małżonków aż trzęsły się ściany. Krzysztof S. rzucił się z pięściami na ukochaną i zaczął ją okładać po całym ciele.
Drobna kobieta była bez szans przy postawnym i silnym jak tur małżonku. Rozjuszony mężczyzna przestał bić dopiero wtedy, gdy jego żona straciła przytomność. Kiedy już nie dawała znaków życia, ułożył ją na kanapie i jak gdyby nigdy nic wyszedł z domu. Wrócił po kilku godzinach. Wtedy zorientował się, że jego ukochana nie żyje.
Zapukał do sąsiadów. - Chyba zabiłem Baśkę - powiedział. Na miejsce wezwano karetkę. Na ratunek było już jednak za późno. Krzysztof S. trafił do aresztu. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi mu 12 lat więzienia.