Wystarczyła drobna sprzeczka, żeby Paweł wpadł w szał. Jego ciało wibrowało od zażytej w ogromnych ilościach amfetaminy. Wściekły na żonę i nakręcony przez narkotyk dostał dzikiej furii. Rzucił się na zszokowaną kobietę i zaczął ją bić po całym ciele. Kiedy ta zaczęła krzyczeć, zacisnął swoje palce w stalowym uścisku na jej gardle i zdusił ten krzyk rozpaczy.
Gdy bezwładne ciało Ewy padło na ziemię, rozszalały oprawca spokojnie wpakował je do worka. A potem wywiózł daleko od domu i zakopał w krzakach przy Wiśle.
Ta okrutna zbrodnia nie ujdzie mu jednak płazem. Kiedy policjanci przycisnęli go na przesłuchaniu, znerwicowany narkoman wszystko im wyznał. Najgorsze jest jednak to, że był tak naćpany, że nie pamiętał, jak mordował swoją ukochaną. - Pamiętam, że się pokłóciliśmy. A gdy się ocknąłem, ona już nie żyła - zeznał na prokuraturze. Został już aresztowany. Grozi mu nawet dożywocie.