To była zwykła, spokojna rodzina. W dzień zbrodni małżonkowie byli na długim romantycznym spacerze w parku. I ta historia nigdy by się pewnie nie wydarzyła, gdyby Andrzej P. nie był telemaniakiem, który godzinami potrafi śledzić na ekranie losy bohaterów tasiemców.
Gdy wrócili ze spaceru, Renata S. poszła się zdrzemnąć. Andrzej P. zasiadł przed telewizorem i włączył swoją ulubioną "Modę na sukces". Tradycyjnie odbiornik nastawił bardzo głośno. Tak, że donośny głos było słychać w pokoju, w którym spała Renata S. Kobieta szybko się obudziła.
- Andrzejku, ścisz ten telewizor - poprosiła męża. - Chcę się trochę zdrzemnąć. Jak wstanę, to zrobię pyszną kolację.
Ale mężczyzna słuchać nie chciał.
- Renia! Nie przeszkadzaj, bo nic nie słyszę! - krzyknął w stronę żony.
Od słowa do słowa między zakochanymi wybuchła potężna awantura.
- Kłóciliśmy się ze dwie godziny - opowiada morderczyni. - W końcu powiedziałam mu, że mam go serdecznie dość i że odchodzę.
Andrzej P. zagrodził jej drzwi. Wtedy wściekła Renata S. chwyciła za stojącą na stole butelkę. Rozbiła denko. Ostrymi jak brzytwa kantami "tulipana" poderżnęła ukochanemu szyję. Mężczyzna skonał chwilę później. Jego żonie grozi teraz dożywocie.