Gdy pijak kolejny raz podniósł na nią rękę, kobieta nie wytrzymała. Nie bacząc na los czwórki swoich dzieci, rzuciła się na męża z nożem. Ugodzony w pierś Mariusz P. zmarł. Kobiecie za zabicie swojego oprawcy grozi teraz dożywocie. A dzieci trafią do domu dziecka.
Aż strach pomyśleć, jakich upokorzeń musiała doświadczać Kinga P. (32 l.), że posunęła się do zabicia męża, Mariusza (†35 l.). Do tragedii doszło w domu małżeństwa, kiedy przyszła do nich w odwiedziny para znajomych. Kinga przygotowała poczęstunek i elegancko nakryła stół. I nie była zachwycona faktem, że na stole pojawił się alkohol. Siedziała jak na szpilkach i czujnie obserwowała męża. Mężczyzna od lat nadużywał alkoholu, a gdy pił, bił ją. Spodziewała się więc najgorszego...
Patrz też: Zabiła się, bo straciła dom
Nie pomyliła się. Podpity Mariusz zaczął upokarzać żonę na oczach znajomych. Tym razem jednak kobieta nie wytrzymała ordynarnych zaczepek męża i chwyciła za leżący na stole nóż. Doprowadzona do ostateczności rzuciła się na Mariusza P. i ugodziła go w pierś. Mężczyzna, zalany krwią, osunął się na podłogę. Mimo błyskawicznej reanimacji, wezwanym na miejsce tragedii sanitariuszom nie udało się go uratować.
Kinga P. została natychmiast zatrzymana przez policję i sąd zastosował wobec niej trzymiesięczny areszt.
Sąsiedzi Kingi są w szoku. - Szkoda nam jej, a nie jego - mówi Mariusz Doliński (45 l). - To bardzo dobra kobieta. Wspaniale dbała o dom i swoje dzieci, a o nim nikt dobrego słowa nie powie - dodaje mężczyzna. Czwórką dzieci Kingi i Mariusza - Kubą (5 l.), Olą (6 l.) oraz bliźniaczkami Julią i Wiktorią (10 l.) - zaopiekowali się bliscy małżeństwa. Maluchy wkrótce prawdopodobnie trafią do domu dziecka.