To była chora miłość. Leszek L. (52 l.) z Bełchatowa w województwie łódzkim za nic w świecie nie mógł zrozumieć, że jego żona Sabina (52 l.) odchodzi. Kiedy wyprowadziła się z domu, postanowił wymierzyć jej karę. Wybrał najokrutniejszą - zabił Sabinę na oczach jej ojca. To potwór nie człowiek - rozpacza Leon Szczepański (85 l.), ojciec zamordowanej.
Sabina i Leszek kilkanaście lat byli małżeństwem. Ale błyskawicznie wypalił się płomień miłości i sielanka szybko zmieniła się w piekło. On zaczął pić i bez powodu urządzać żonie karczemne awantury. W alkoholowym amoku katował swoją żonę. Sabina L. cierpliwie znosiła te katusze, ale w końcu postanowiła przerwać ten horror. Spakowała swoje rzeczy i wyprowadziła się od męża sadysty. Zamieszkała wraz z ojcem w niewielkim Dłutowie oddalonym od Bełchatowa kilkanaście kilometrów. Myślała, że raz na zawsze uwolniła się od swojego oprawcy. Wierzyła, że w rodzinnym domu będzie naprawdę bezpieczna. Ale jej koszmar wcale się nie skończył. Mąż zakradł się w nocy potajemnie do domu teścia.
- Córka spała w drugim pokoju - opowiada roztrzęsiony Leon Szczepański. - Nagle obudził mnie jej przerażający krzyk: "Tato, ratuj!". Sabinka błagała o pomoc. Wybiegłem na korytarz. Drzwi były otwarte, a ten drań ciągnął moją córkę przez ogród. Chciałem ją ratować, ale stary już jestem, brakło mi sił - zrozpaczonemu mężczyźnie łamie się głos.
Leszek L. nie miał żadnych skrupułów. Na oczach teścia rzucił kobietę na ziemię. Wyjął wielki rzeźnicki nóż i dwukrotnie ugodził nim Sabinę. Kiedy jej serce przestało bić, wsiadł do samochodu i uciekł. Policjanci zatrzymali go jeszcze tej samej nocy. Teraz za zabójstwo żony z zimną krwią grozi mu dożywocie.