Zabił z zimną krwią cztery osoby! Ten zwyrodnialec dostanie dożywocie?

2014-04-03 4:00

Poczwórnego dożywocia dla seryjnego mordercy Mariusza B. (34 l.) domaga się od sądu warszawska prokuratura. Według niej mężczyzna z zimną krwią zabił cztery osoby w ciągu trzech lat. Bezpośrednich dowodów jednak brak. Tak jak ciał ofiar, których do dziś nie udało się odnaleźć. Są tylko poszlaki.

Śledczy są tego pewni. Mariusz B., były ministrant, nie miał Boga w sercu. Z zimną krwią wykańczał kolejne ofiary. Zbigniew D. (†40 l.) i jego córka Aleksandra (†18 l.) zginęli już w 2006 r. Mariusz B. był przyjacielem rodziny i kochankiem żony i matki swoich ofiar, Małgorzaty D. Miał z nią nawet dziecko. Rok później zaginął potencjalny rywal Mariusza B. - Henryk S. (†56 l.), z którym jego kochanka chodziła na kurs salsy. Ostatni w 2008 r. ofiarą Mariusza B. miał paść Piotr S. (†40 l.), ksiądz z parafii na Woli, gdzie służył jego późniejszy kat. Tu motywem morderstwa miały być pieniądze.

Choć ciał ofiar nie odnaleziono, za każde z tych morderstw prokurator Przemysław Nowak zażądał dla Mariusza B. kary dożywotniego więzienia. Dodatkowo oskarżony miałby zapłacić po 400 tys. zł rodzinom ofiar - księdza i tancerza.

Zwyrodnialec dostanie dożywocie?

Przed sądem trudne zadanie, bo dowody zbrodni są słabe. Prokuratura dysponuje tylko poszlakami: billingami z telefonów i wynikami badań wykrywaczem kłamstw.

Obrońca zabójcy w przyszłym tygodniu będzie się domagał uniewinnienia swojego klienta. Oskarżony bowiem wciąż nie przyznaje się do winy. Tak jak zasiadający z nim na ławie oskarżonych kuzyn Mariusza B. Krzysztof R., który miał mu pomagać w zacieraniu śladów.

Czytaj: Kraków. Żona z pomocą kochanka zabiła męża dla spadku

Polub se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki