Maciej Kozielecki ( 21 l.) bardzo lubił zabawy w remizie w Małym Mędromierzu (woj. kujawsko-pomorskie). Chodził tam chętnie i zawsze wracał do domu, nim matka zdążyła się zaniepokoić. Ten dzień był jednak inny. Jak co piątek Grażyna Kozielecka odebrała syna z pracy z oddalonego o 45 kilometrów od domu Osia, gdzie Maciek pracował w miejscowych zakładach mięsnych.
- Przywiozłam go do domu. Posiedział trochę, a potem poprosił, bym go podrzuciła na tę przeklętą dyskotekę. Gdybym tylko wiedziała... - zawiesza smutno głos pani Grażyna. Kobieta wciąż nie może otrząsnąć się po tym, co usłyszała od policji. - Pani syn nie żyje - powiedział jej mundurowy, a serce matki omal wtedy nie pękło. Jego ciało znalazł wędkarz w małym stawie nieopodal domu. Kto dopuścił się tej makabrycznej zbrodni? Policja nadal szuka sprawcy, ale nawet gdy go dopadną, nie ukoi to bólu umęczonej matki. - On był taki dobry. Mówił mi, że chce sprzedać swoje tuczniki i kupić mi nowe okna na zimę - rozpacza pani Grażyna.