Po kilkunastu minutach wyważyli drzwi do mieszkania Iwony i Tadeusza, jeden z nich rzucił się na wyrwaną ze snu kobietę i zaczął ją bić, a potem gwałcić. Reszta w tym czasie zakatowała Tadeusza Szymańskiego (48 l.) na śmierć.
Do zbrodni doszło w kamienicy przy ulicy Nadgórnej w Grudziądzu. To tu, w skromnym mieszkaniu żyli pani Iwona i jej partner, Tadeusz. Oboje po przejściach, myśleli, że wspólnie ułożą sobie życie. - W końcu zaczęło się nam układać. Tadzio miał pracę, ja pracowałam jako kosmetyczka - mówi przez łzy kobieta. Niestety, sielankowe życie pary przerwali młodzi zwyrodnialcy.
Pani Iwona i pan Tadeusz próbowali zasnąć, jednak ciszę raz po raz przerywały dzikie krzyki dobiegające z mieszkania sąsiadów. - Tadek nie wytrzymał i zerwał się na równe nogi. Zapukał do sąsiadów, żeby zwrócić im uwagę - relacjonuje pani Iwona. Mężczyzna wrócił do domu, sądził, że sprawę udało mu się załatwić. Nie minęło jednak kilkanaście minut, gdy ciszę nocną znowu przerwał przeraźliwy hałas. - To był straszny huk. Myślałam, że coś wybuchło, ale to sąsiad z trzema kolegami wyważył nasze drzwi - opowiada Iwona Żołądek. - Wstałam z łóżka i wtedy jeden z tych bandytów mnie uderzył. Walił mnie w głowę jakimś kijem. A potem zaczął mnie gwałcić... - kobieta nagle przerywa. Po chwili wraca do wstrząsającej opowieści. - Gwałciciel krzyczał do drugiego, czy też "chce". Nie wiem, ilu jeszcze mnie zgwałciło, bo straciłam przytomność. Kiedy się ocknęłam, Tadek leżał nieżywy na podłodze. Zadzwoniłam na policję, ale na ratunek dla mojego Tadzia było za późno - twarz pani Iwony pokrywa się łzami.
Grudziądzcy policjanci potrzebowali 48 godzin, by zatrzymać czterech młodych mężczyzn: Denisa S. (20 l.), Patryka M. (22 l.), Pawła K. (19 l.) i Patryka A. (21 l.). - Na razie całej czwórce postawiliśmy zarzuty pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Grozi im za to do dziesięciu lat więzienia. Na temat innych zarzutów nie będę się wypowiadać - powiedziała nam prokurator Agnieszka Reniecka, zastępca prokuratora rejonowego w Grudziądzu. - Jak mam teraz żyć?! - rozpacza Iwona Żołądek. - Oni zabili mi Tadzia, mnie zgwałcili i skatowali, a pewnie pójdą siedzieć tylko na 10 lat! - wykrzykuje pogrążona w żałobie kobieta, pokazując na posiniaczoną twarz.