Gdy w środę rano pani Ola żegnała wychodzącego do pracy ukochanego, w najczarniejszych myślach nie przypuszczała, że to ostatni pocałunek, ostatnie chwile spędzone razem. Bo pan Piotr do domu już nie wrócił. Gdy jechał swoim rowerem przez Pabianice, został wepchnięty pod miejski autobus przez dwóch osiłków - pasażerów srebrnego renault megane, który chwilę wcześniej zajechał rowerzyście drogę. To była egzekucja. Mężczyzna zginął na miejscu, a mordercy pospiesznie odjechali.
Zobacz: Pabianice. Wepchnęli rowerzystę pod autobus. Jest pierwszy zatrzymany
- Co on im zrobił? - pyta drżącym głosem pani Aleksandra. - To był taki dobry człowiek... Uczynny, przyjacielski... Nie miał wrogów. Wspólnie zaplanowaliśmy nasze życie. A ci zwyrodnialcy zabili te marzenia. Nie wiem, co teraz będzie. Nie wiem...
Zwyrodnialcy wepchnęłi Piotra pod autobus z zemsty
Policja natychmiast rozpoczęła poszukiwania sprawców okrutnego mordu. Świadkowie zapamiętali numer rejestracyjny samochodu, dlatego jeszcze tego samego dnia zapukali do domu jego właściciela, ale ten zdążył się już ukryć. Zgłosił się na policję w czwartek wieczorem. To Kamil K. (19 l.). Dopiero dziś zostanie przesłuchany przez prokuratora. Ze wstępnych wyjaśnień wynika, że jechał wspólnie z dwoma pasażerami i to oni odpowiadają za śmierć Piotra Królika. Obaj są poszukiwani przez policję. Jeżeli zostaną schwytani, mogą usłyszeć zarzut zabójstwa, za co będzie im groziło nawet dożywocie.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail