Dochodziła godzina 2 w nocy, gdy tym zwyrodnialcom zebrało się na amory. Urszula Z. zaczęła się rozbierać, to samo zrobił jej ukochany Roman Ż. Po chwili oboje wylądowali w łóżku. Wtedy do ich pokoju wbiegł Kajtuś - czarny, nieduży kundelek. Zaczął piszczeć, domagając się wyprowadzenia na spacer.
- Zamknij mordę! - krzyknął wściekły Roman Ż., zajęty swoją kobietą.
Piesek jednak nie uspokoił się, a wręcz przeciwnie - zaczął głośno ujadać.
- Zamknij się, bo nie ręczę za siebie - wrzasnął rozsierdzony kochanek. Urszula Z. mu wtórowała.
Ale pies wciąż ujadał, więc jego nieludzcy właściciele postanowili się go pozbyć. Złapali biednego Kajtusia, otworzyli okno i wyrzucili na dół. Po tym okrutnym czynie zwyrodnialcy wrócili do łóżka, żeby dalej oddawać się miłosnym uciechom. Tymczasem zmasakrowany po upadku piesek jeszcze żył i rozpaczliwie piszczał pod oknem. Tego parze potworów było za wiele. Ubrali się, zeszli na dół i zaczęli kopać Kajtusia.
- Świadkowie słyszeli straszliwy skowyt dobijanego kundelka - mówi Katarzyna Dutkiewicz (31 l.) z tomaszowskiej policji.
Kiedy Kajtuś już nie żył, zwyrodnialcy podrzucili go do sąsiedniego ogrodu. Po chwili wrócili do łóżka.
Rano zostali zatrzymani przez policję. Za znęcanie się nad psem i zabicie go grozi im do 2 lat więzienia.