Pochodzący z Wielkopolski Wojciech G. wraz z czterema kolegami pracował na budowie jednego z centrów handlowych w Bytomiu. Feralnego dnia wrócił do domu strasznie zziębnięty. Chcąc ogrzać się jak najszybciej, rozpalił w piecu centralnego ogrzewania. Choć mijały długie minuty, w domu wcale nie robiło się ciepło. Pan Wojciech postanowił sprawdzić, dlaczego piec nie grzeje.
Przeczytaj koniecznie: Seryjny morderca James Alcala - zabił 90 osób w USA
Nie wiadomo, co mężczyzna próbował zrobić, może dokładał węgla do pieca. Pewne jest to, że już po chwili w mieszkaniu doszło do potężnej eksplozji. Wyrwane siłą wybuchu stalowe drzwiczki pieca uderzyły Wojciecha G. w głowę, niemal miażdżąc czaszkę mężczyzny. Siła eksplozji była tak ogromna, że runęła nawet jedna ze ścian działowych w mieszkaniu.
Patrz też: Otwock: Zabiła w wypadku pieszego, mechanik znalazł nos, skórę i mięśnie! (ZDJĘCIA)
Kiedy przyjaciele pana Wojciecha usłyszeli niesamowity huk, od razu pobiegli do kuchni sprawdzić, co się stało. Tam zastali makabryczny widok. Na podłodze leżał Wojciech G., jego głowa była potwornie okaleczona, a plama krwi sączącej się z bezwładnego ciała powiększała się w zastraszającym tempie. Choć mężczyźni natychmiast wezwali pomoc, lekarzom nie udało się uratować Wojciecha G.
Nie wiadomo jeszcze, dlaczego eksplodował piec centralnego ogrzewania. - Na takie pytanie odpowie biegły, który został powołany w tej sprawie - mówi Adam Jakubiak (38 l.), oficer prasowy policji w Bytomiu. Wojciech G. był żonaty i miał dzieci. Jego współlokatorzy, choć z wybuchu wyszli bez szwanku, są w szoku.