Poznali się kilka lat temu. On szybko zdobył zaufanie kobiety, która opłakiwała śmierć męża i córki w wypadku samochodowym. Był wrażliwy, opiekuńczy i pomocny. Do czasu. Gdy przygarnęła go pod swój dach, stał się zaborczy, bez powodu robił awantury, odsuwał ją od przyjaciół. Aż w końcu Danuta przejrzała na oczy i pokazała natrętowi drzwi.
- Przeszło dwa lata nie byli razem, ale on nie chciał się wyprowadzić. Dopiero we wrześniu pomogli mu w tym policjanci. Od tego czasu nam groził. Od listopada miał zakaz zbliżania się - opowiada córka zamordowanej. - Jego zachowanie było absurdalne. Nie był głupi, potrafił wiele, ale o pracy nie chciał nawet słyszeć. Wolał pasożytować. Żył na koszt mamy. Stale ją nachodził, zakładał podsłuchy. Nie znamy dokładnie jego przeszłości, ale ponoć miał jakieś kontakty z grupami militarnymi - dodaje kobieta.
Do zabójstwa doszło tydzień temu w sobotni wieczór w Lipuszu (woj. pomorskie). "Dziki" podszedł do swojej ofiary, gdy wsiadała do samochodu na parkingu przed sklepem. Nie wiadomo, czy ze sobą rozmawiali. W ciemnościach rozległ się strzał i po chwili słychać było warkot odjeżdżającego białego malucha z charakterystyczną biało-czerwoną szachownicą na dachu. Ofiarę natychmiast przewieziono do szpitala, gdzie zmarła.
Zabójcy nie udało się schwytać. Wymknął się pościgowi. - Sąd wydał za nim list gończy. Mężczyzna jest uzbrojony, może być groźny - mówi Piotr Kwidziński, rzecznik policji w Kościerzynie.
Zobacz także: Napadał na kobiety. Prokuratura ujawnia jego wizerunek i szuka ofiar. Udostępniajcie!