Mateusz N. (18 l.) i Piotr R. (18 l.) w Prokuraturze Okręgowej na warszawskiej Woli przyznali się do zbrodni, a później ze wszystkiego wycofali. Jednak ślady genetyczne i zeznania świadków wskazują, że to właśnie oni zabili policjanta. Z ustaleń śledczych wynika, że jeden z morderców trzymał funkcjonariusza za ręce, a drugi 5 razy dźgnął go nożem. Policjant zmarł w szpitalu.
Przeczytaj koniecznie: Skandal! Rodzina Andrzeja Struja nie dostanie zapomogi. Wiceszef policji nie chce wypłacić pieniędzy
Zwyrodnialcy zaatakowali policjanta w biały dzień, po tym, jak poprosił ich, żeby głośno nie przeklinali. Wtedy bandyci wyciągnęli metalowy wkład ze śmietnika i rzucili nim w tramwaj, do którego wsiadł Andrzej Struj. Kiedy funkcjonariusz wybiegł, żeby ich zatrzymać, zaatakowali go nożem.