Waldemar Milewicz został zamordowany w Iraku w 2004 roku, gdy próbował nakręcić reportaż o terrorystach. Wraz z nim zginął jego montażysta Mounir Bouamrane.
Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", dwa lata po tym wydarzeniu arabski informator skontaktował oficerów WSI z szyicką bojówką z okolic Bagdadu. Dalej historia wygląda ja z filmu szpiegowskiego. Za dolary WSI udało się zdobyć nazwisko i adres człowieka, którego ludzie mili zabić Milewicza i Bouamrane. Okazało się, że za morderstwo odpowiedzialny jest Salah Chabbas. Informację odebrał polski oficer przebrany w arabski strój.
Był to przełom w śledztwie. Jednak schwytanie zabójców nie zakończyło sprawy. Choć oficerowie WSI złapali morderców, musieli wydać ich Amerykanom i Irakijczykom, a wówczas ślad po nich zaginął.