Dyżurny, który odebrał telefon, oczywiście wyjaśnił mężczyźnie, że straż nie zajmuje się łapaniem królików, i poprosił, aby nie blokował linii alarmowej. - Nie liczcie na to, że ta noc będzie spokojna - wycedził przez zęby wściekły
Dawid O. i rzucił słuchawkę. Kilka godzin później spełnił swoją groźbę. Podłożył ogień pod oddaloną kilkaset metrów od swojego domu stajnię. Częściowo wypełniony sianem budynek zapalił się jak pochodnia. Tylko cudem właścicielom udało się wyprowadzić na czas przerażone konie. Mimo to straty były ogromne. Podpalacz błyskawicznie wpadł w ręce policjantów.
- Dawid O. usłyszał zarzut spowodowania pożaru zagrażającego mieniu wartości nie mniejszej niż 1 mln złotych oraz usiłowania pozbawienia życia zwierząt ze szczególnym okrucieństwem - tłumaczy asp. Mariusz Mrozek ze stołecznej policji. Najbliższe 3 miesiące Dawid O. spędzi w areszcie. Grozi mu do 10 lat za kratami.