Opowiada, jak Niemcy, którzy zabrali jej rodzinie dom, teraz przychodzą i lżą ją. Ta bulwersująca sprawa trafiła do prokuratury.
Od trzech lat dwie polskie rodziny z Nart żyją na walizkach. Sąd kazał Moskalikom i Głowackim opuścić swoje domy i oddać je Niemce, która w latach 70. wyjechała z Polski. Agnes Travny i jej syn Malfred po wygranej sprawie sądowej pokazali, co znaczy niemiecka buta. Kiedyś przyjeżdżali do Nart w odwiedziny do Głowackich i Moskalików. Ani słówkiem nie zająknęli się, że chcą zabrać polskim rodzinom ich domy. Jak zebrali wszystkie dokumenty, to z przyjaciół zamienili się w bezwzględnych wrogów. Wygrali w sądzie sprawę o zwrot pozostawionego w Polsce mienia. Ale na tym nie poprzestali. - Przychodzili tu do nas i śmiali się, że na bruk pójdziemy - mówi Wiesława Głowacka. Ale to jeszcze nic! Zaczęli ubliżać pokonanym w sądzie Polakom od brudasów i świń. - Myślałam, że krew mnie zaleje, jak usłyszałam te obelgi. Jak można tak do ludzi mówić?! - opowiada kobieta. - Nie mogliśmy im tego płazem puścić, dlatego do prokuratury ich podałam - dodaje. Ci, co przeżyli wojnę, wiedzą, jaką wielką obelgą jest określenie "polska świnia". - Jak gestapo aresztowało mojego ojca, to moją matkę Niemiec uderzył w twarz i wyzywał nas od polskich świń. Jak słyszę takie słowa, to krew się we mnie burzy - komentuje Bogumiła Łatacz (76 l.) z Olsztyna.
Oburzeni Polacy skierowali sprawę do prokuratury w Szczytnie. - Trafiła do nas taka sprawa, ale jest ona dla sądu cywilnego - mówi "SE" prok. Mieczysław Orzechowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczytnie. Co się teraz stanie z rodzinami z Nart? Właśnie minął termin opuszczenia domów i oddania ich Niemce. - Nie ruszę się stąd. Tu moje dzieci i wnuki na świat przyszły - mówi pani Głowacka. - To się w głowie nie mieści, że polskie sądy są za Niemcami, a nas gdzieś mają - podkreśla Jadwiga Moskalik (75 l.). - Jeśli te rodziny dobrowolnie się nie wyprowadzą, to wiosną wystąpimy o ich eksmisję - stwierdza bezdusznie mecenas Andrzej Jemielita, pełnomocnik Niemców.