Zabrali nam synka bo jesteśmy biedni

2009-01-02 3:00

Młodzi rodzice ze Świętochłowic rozpaczają po stracie malutkiego Wojtusia (1 miesiąc).

Tak bardzo chciałabym przytulić mojego synka - mówi zapłakana Agnieszka Solorz (21 l.). - Tęsknimy za Wojtusiem - drżącym głosem dodaje jej mąż Paweł (23 l.). Młode małżeństwo ze Świętochłowic (woj. śląskie) straciło swoje nowo narodzone dziecko, bo są... biedni. Pracownicy opieki społecznej po jednej wizycie u nich uznali, że trzeba im odebrać miesięcznego synka, bo nie mają odpowiednich warunków, by go wychowywać. Kiedy zrozpaczeni rodzice wykradli Wojtusia ze szpitala, nasłano na nich policję i potraktowano jak przestępców.

- Jedyne, czym zawiniliśmy, jest to, że jesteśmy ubodzy - przyznają ze smutkiem Agnieszka i Paweł. - Ale to przecież nie przeszkadza w tym, abyśmy wychowali naszego synka na uczciwego i porządnego człowieka - zapewniają żarliwie.

Dramat pani Agnieszki i jej męża rozpoczął się przed świętami. Wtedy sąd rodzinny wydał decyzję o odebraniu im Wojtusia. Stało się to dwa dni po tym, jak do młodych rodziców na inspekcję przyszli pracownicy miejskiego ośrodka pomocy społecznej.

- Pokazałam im mieszkanie, powiedziałam, że nie zdążyliśmy zrobić remontu - opowiada pani Agnieszka. - Otworzyłam się przed nimi, wyznałam, że mąż właśnie stracił pracę. Wysłuchali mnie, porozglądali się i poszli sobie. Gdybym wiedziała, co knują, nie pozwoliłabym, żeby przekroczyli próg naszego domu.

Agnieszka i Paweł Solorzowie mieszkają w jednej z najuboższych dzielnic. W starej kamienicy mają pokój i kuchnię z łazienką. Mieszkanie ogrzewają na gaz, chłodu więc nie ma. Drzwi wejściowe są nowe, okna dopiero co wstawione, plastikowe. Szafy pełne ubranek dla niemowlaka. Jest łóżeczko, wózek, wanienka. Na komodzie pełen zestaw preparatów do pielęgnacji dziecka. A najważniejsze, że Agnieszka i Paweł, choć biedni, to gorąco kochają swojego Wojtusia i nie wyobrażają sobie życia bez niego.

To jednak dla bezdusznych urzędników nie wystarczy, by malec, który jest teraz w Gliwicach pod opieką sióstr zakonnych, mógł zostać z rodzicami.

- Uznali, że nie nadajemy się do wychowywania dziecka, bo mieszkamy w klitce - wzdycha ojciec Wojtusia i dziwi się: - Jak można takie maleństwo oddzielić od matki?!

On i jego żona żałują, że uprowadzili swoją pociechę. Zapewniają, że zrobili to tylko i wyłącznie z miłości do synka.

- Tak bardzo czekałam, aż przyjdzie na świat, a teraz, kiedy już był przy mnie, zabrali mi go - płacze pani Agnieszka. - Tak chciałabym móc przytulić moje maleństwo - dodaje, spoglądając z tęsknotą na pusty dziecięcy wózek. - Okażcie odrobinę litości i oddajcie nam dziecko…

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki