Zadźgała mi syna bo nie chciał jej zrobić kolacji

2009-06-15 4:00

Eleonora Simińska (70 l.) z Łodzi chowa zapłakaną twarz w dłoniach. Pogrążona w bólu matka straciła swojego pierworodnego ukochanego syna. Grzegorz Graczyk (47 l.) został zadźgany nożem przez swoją żonę Teresę M. (51 l.). - Boże kochany! Ona zabiła mi syna, bo nie chciał jej zrobić kolacji. Nie mogę w to uwierzyć... - słowa z trudem przechodzą przez ściśnięte rozpaczą gardło matki.

Grzegorz i Teresa byli małżeństwem od ponad 20 lat. Ostatnio utrzymywała ich pani Eleonora, która co miesiąc przekazywała im część swojej emerytury.

- Grzesiu od czasu do czasu dorabiał sobie. Był taką złotą rączką. Wszystko potrafił zrobić i naprawić. Dlatego wiele osób często korzystało z jego pomocy - opowiada roztrzęsiona kobieta.

Od lat widziała, że w małżeństwie jej syna nie dzieje się dobrze. Synowa Teresa nie dość, że była leniwa i kapryśna, to Grzegorza traktowała jak służącego.

- Ona od samego początku mi się nie podobała. Mówiłam synowi, że z tego związku nic dobrego nie wyjdzie - płacze pani Eleonora.

Jej matczyne serce krwawi. Głos więźnie jej w gardle. Trudno pogodzić się ze śmiercią Grzegorza. - To było takie kochane dziecko! Najukochańsze - szepcze. Nie może odżałować, że syn nie chciał jej słuchać.

- Miałam jakieś takie złe przeczucia. Ale on mnie zbywał. Był zapatrzony w Tereskę jak w święty obrazek. No i się doigrał - pani Eleonora zalewa się łzami.

Dramatyczne wydarzenia rozegrały się wieczorem. Grzegorz i jego żona oglądali telewizję, gdy nagle Teresa głosem nieznoszącym sprzeciwu zażądała zrobienia i przyniesienia sobie kolacji. Grzegorz nie chciał jednak wstawać od ekranu.

- Sama sobie zrób - odburknął.

Od słowa do słowa między małżonkami wybuchła wielka awantura. Teresa chwyciła nagle za wielki kuchenny nóż. Uderzyła tylko jeden raz, w szyję. Ale ten cios wystarczył, by Grzegorza pozbawić życia. Zaskoczony mężczyzna upadł na ziemię i wykrwawił się na śmierć.

Kilka minut później morderczyni zapukała do sąsiadki. - Chyba zabiłam Grześka - powiedziała. Na miejsce wezwano karetkę, ale lekarz mógł już tylko stwierdzić zgon zadźganego mężczyzny. Chwilę potem na rękach Teresy zatrzasnęły się kajdanki. Kobieta trafiła do aresztu. Za zamordowanie męża grozi jej dożywocie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki