Policja od początku sprawy robi co może, żeby odnaleźć nianię, która - według wersji matki Joli - zamordowała dziewczynkę. Wywieszono setki zdjęć, przesłuchano dziesiątki osób i nikt nigdy jej nie widział ani nawet o niej nie słyszał. Jak donosi Fakt, policja zaczyna podejrzewać, że Anna K. całą historię z nianią po prostu wymyśliła!
– Wersja matki od początku wydaje się raczej mało wiarygodna. Dziwne jest, że do tej pory nikt nie widział żadnej opiekunki. Zatrzymaliśmy jedną podobną kobietę, ale matka ją wykluczyła – mówi Faktowi anonimowo jeden ze śledczych.
Według gazety prokurator coraz poważniej bierze pod uwagę wersję, że tajemniczej niani w ogóle nie było.
Polecamy: Agent Tomek mieszka z byłą asystentką Kurskiego
Niania udusiła moje dziecko - wersja matki
Matka Joli twierdzi, że jej córeczką tragicznego dnia opiekowała się kobieta, którą poznała w salonie fryzjerskim, bo poprzednia opiekunka niespodziewanie odeszła z pracy. Miała przedstawić się jako Katarzyna. Matka Joli wytłumaczyła jej, jak ma zająć się córeczką i wyszła do pracy. Twierdzi, że kiedy wróciła, Katarzyna powiedziała, że dziewczynka śpi. Po czym natychmiast wyszła i nie wzięła żadnych pieniędzy. Dziecko już nie żyło, a sekcja wykazała, że powodem śmierci było zadławienie.
Jak ustalił Fakt, koleżanki fryzjerki matki miały zeznać, że w dniu śmierci dziecka Anna K. była w pracy. Z zakładu wychodziła tylko na papierosa. Gazeta sugeruje, że mogła w tym czasie iść do domu i nakarmić dziewczynkę.
Polecamy: Zastrzyk śmierci - zabiła go szczepionka przeciwko grypie