16-letnia Maja Sugier wyszła z domu w nocy z 1 na 2 października. Dziewczyna zostawiła rodzicom list, w którym napisała, że ma dosyć rygorystycznego traktowania. Po kilku dniach od zniknięcia zamieściła także post na Facebooku, w którym zaznaczyła, że nie zaginęła, a uciekła z domu. - Chciałabym wszem i wobec sprostować jedną rzecz, która nie wiem czemu kilka razy obiła mi się już o uszy. JA NIE ZOSTAŁAM PORWANA. Zgadza się, uciekłam z domu, ale był to pierwszy taki przypadek i początkowo miało to wszystko trwać raptem kilka dni. - napisała na swoim profilu. Rodzice dziewczyny nie wierzą w autentyczność tej informacji i nadal poszukują córki. Według nich wpis na portalu społecznościowym nie jest wystarczającym dowodem na to, ze ich córka jest bezpieczna. W zeszłym tygodniu został przesłuchany w tej sprawie 24-letni chłopak Mai. Zabezpieczono również jego komputer. Z wiadomości, którą dziewczyna zamieściła na Facebooku wynika, że jej rodzice nie byli przychylni tej znajomości. - Wysłanie mnie do szpitala psychiatrycznego kłamiąc, że chciałam się zabić, a potem nie chcieli mnie z niego wypisać tylko po to, bym nie mogła się spotykać z moim chłopakiem, grożenie mi, że jeśli nie zerwę z nim kontaktu, to wywiozą mnie do ojca, który mieszka 360km stąd. - pisała Maja. Policja wciąż poszukuje zaginionej.
Zobacz: Zaginęła śliczna 16-letnia Maja Sugier z Gdańska. Rodzice nie wierzą, że uciekła