Ewa Tylman zaginęła w niedzielę 22 listopada. Od tamtej pory nie dała znaku życia ani nikt jej nie widział. Teraz w poszukiwania zaginionej włączył się detektyw Krzysztof Rutkowski. Wyznaczono również nagrodę za pomoc w jej poszukiwaniach - 10 tysięcy złotych. - Nie wiemy, gdzie jest. Musimy to ustalić. Wszystko może się zdarzyć. Ona musi brać leki, sztuczny hormon tarczycy. Może obyć się bez niego dwa, trzy dni. Nie powinno się stać nic strasznego, ale teraz powinna go brać - powiedział brat zaginionej. Ostatni raz widziana była w nocy z 22 na 23 listopada na ul. Mostowej w Poznaniu. Jak informuje rodzina dziewczyny, 26-latka wychodziła z baru przy ul. Wrocławskiej. Szła w towarzystwie kolegi ulicą Podgórną. Dziewczyna rozstała się ze znajomym i miała iść do domu. Tam jednak już nie dotarła. Do dziś nie nawiązała też kontaktu z rodziną, a jej telefon nie odpowiada.
Zobacz: Zaginęła Pola Fiedorczuk z Legionowa. Widziałeś ją?
Podczas sobotnich poszukiwań w rzece Warta pracownicy Krzysztofa Rutkowskiego znaleźli odciętą rękę po czym przekazali ją policji. Wygląda ona na odciętą przy korpusie. Znadowała się niedaleko od mostu Rocha. Policja nie potwierdziła póki co, że odnalezione szczątki mogą należeć do zaginionej. Jednak według nieoficjalnych informacji z lokalnej rozgłośni radiowej policjanci mieli w zaroślach znaleźć drobne rzeczy, które mogły należeć do kobiety.
Na miejscu są specjaliści, lekarze i karetki pogotowia. Po południu w pobliżu miejsca odnalezienia odciętej ręki ma się odbyć konferencja Krzysztofa Rutkowskiego. On sam w piątek powiedział, że raczej nie należy się spodziewać odnalezienia Ewy żywej. Jak stwierdził: - Z mojego doświadczenia wynika, że poszukujemy już niestety ciała.
Ewa Tylman ma 165 cm wzrostu i waży około 60 kg. Jest szczupłej budowy ciała. Ma ciemne włosy, proste do ramion, nos normalny z dołkiem na koniuszku. W chwili zaginięcia była ubrana w szary płaszcz do pasa z kapturem, czarne jeansowe spodnie, czarny sweter, czarne buty na obcasie i czarną torebkę z ćwiekami.