Zaginęła Monika Krzyżaniak z Poznania. Wróć do nas!

2014-03-07 3:00

Monika Krzyżaniak (24 l.) z Poznania przepadła jak kamień w wodę. Przez trzy dni Mikołaj Zięba (28 l.) odchodził od zmysłów, że jego ukochanej stało się coś złego. Zgłosił jej zaginięcie i liczył na cud. W najgorszych koszmarach nie mógł przypuszczać, że po prostu porzuciła rodzinę…

Razem z najmłodszą córeczką prosi teraz: - Moniu, wróć! Kochamy cię!

Do feralnej niedzieli była matką idealną. Dbała o swoje córeczki Madzię (4 l.) i Majeczkę (3 l.), co chwilę powtarzała, jak bardzo je kocha. I nawet tego dnia, gdy przepadła, nic nie zapowiadało dramatu. Kiedy Mikołaj przed południem wychodził do pracy w pizzerii, w domu panowała sielankowa atmosfera.

Przeczytaj: Piękna Ola nie żyje! Z Wisły wyłowiono ciało dziewczyny


- Rano razem z córkami bawiliśmy się, dawaliśmy sobie buziaki - opowiada. Przez cały dzień Monika nie dała po sobie poznać, że coś planuje. Pod pretekstem zakupu leków dla chorej Majeczki wyszła z domu, tak jak stała. Włożyła tylko kurtkę, buty i wzięła torebkę.

- Gdy wróciłem z pracy, a jej wciąż nie było, zacząłem się martwić - mówi Mikołaj, który od razu rozpoczął poszukiwania ukochanej. Ponieważ telefon Moniki był wyłączony, od razu pobiegł na policję. W środę dowiedział się, że dziewczyna zadzwoniła do swojej matki z informacją, że żyje i że jest w pracy za granicą.

Zobacz: Kamil Pakulski zaginął na dyskotece

- Nie rozumiem tego! Bywało różnie, ale ostatnio czuliśmy, że naprawdę jesteśmy dla siebie stworzeni - mówi łamiącym się głosem Mikołaj, który nie wie, jak wytłumaczyć dzieciom zachowanie matki. - Wróć do nas! Wszystko będzie dobrze - dodaje zrozpaczony mężczyzna.

Poznańska policja wciąż prowadzi poszukiwania Moniki Krzyżaniak. Dziewczyna ma 164 cm wzrostu, zielone oczy, włosy blond do ramion. W dniu zaginięcia ubrana była w krótką różową skórzaną kurtkę, czarne spodnie i różowe kozaki do kolan. Miała ze sobą brązową torebkę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki